3.5.10

fin de la jungla, toca lavar la ropa / koniec dzungli, czas na wielkie pranie

El motor está atascado. Llegando a los 2meses de viaje las sensaciones se mezclan; ya no sé muy bien donde estoy ni a donde pertenezco; escribo desde Leticia (Colombia) un lugar en medio de la jungla, donde Perú, Brasil y Colombia comparten esta triple frontera, hecho que acentúa mi desorientación. Desayunamos en Perú; comemos en Colombia; dormimos en Brasil; y mi centro de gravedad se tambalea. Mientras tanto mi cámara descansa tranquila en su mochila. Se ha vuelto pesada de golpe y se resiste a salir; suerte que Aneta está ahí, para seguir documentado con sus dibujos y su digital.
Mi cabeza hierve; hierve de ideas, de sensaciones opuestas, de todo el poso dejado por los viajeros que vamos encontrando en el camino; cada uno de ellos con su mochila cargada de ilusiones, proyectos, sueños o simplemente de ganas de disfrutar la vida.

Mi cabeza hierve; quizá sea tan solo por este calor asfixiante, que lo impregna todo, que no deja pensar.
Ayer dejamos la selva para dirigirnos en avión hacia la costa caribeña, al norte de Colombia. Desde allí empezaremos a bajar hasta llegar a la Patagonia o hasta que se acaben las fuerzas... o el dinero...
Po 3 godzinach edytowania bloga w kolumbijskiej kafejce internetowej wszystko co dzis napisalam, podsumowanie o Peru ...nowe wrazenia z nowego kraju....wszystko sie skasowalo ot tak po prostu....zmarnowany czas, pieniadze i pozytywna energia, ktora zamienia sie w zlosc...
Nie mam juz sily zaczynac wszystkiego od nowa, wiec nie wysylam nikomu ostatnich wrazen z podrozy...a tym, co zagladaja tu czasem bez powiadomien, ze jest cos nowego, zycze przynajmniej milego ogladania zdjec i resztek komentarzy, ktore ocalaly...Ja zas ide rysowac w zeszycie na papierze, bo tu przynajmniej sie nic nie kasuje i nie znika. Kartagina. Dawne miasto piratow...

lunes 26de mayo. entre Nauta e Iquitos, gracias a unas imprecisas indicaciones, llegamos a la comunidad Huambe. Arnaud, un chico francés, compró unas tierras y creó una comunidad que forma parte de la familia del Arco Iris

Niedaleko Iquitos, w lesie, 40 minut od drogi rosnie sobie Rainbow Familly Santa Fe zalozona przez Arnaud z Francji kilka lat temu. Spotkany w dzungli Chilijczyk opowiadal nam o nich i polecal goraco odwiedzic, co tez uczynilismy z radoscia i ciekawoscia.
Rainbow Familly (Teczowa Rodzina) to ruch, sposob na zycie, filosofía oparta na pokoju i jednosci bez podzialow rasowych, religijnych, politycznych czy innych, to szukanie zycia na lonie natury, zdrowe odzywianie, praca nad soba, zycie we wspolnocie i dzielenie sie swoimi umiejetnosciami..Tecza jest tu symbolem oznaczajacym wlaczenie wszystkich kolorow i ras.
Ruch ten wywodzi sie z lat 70siatych od hipisow, ktorzy zmeczeni wspolczesnym swiatem i jego zasadami zaczeli szukac innego sposobu na zycie laczac sie we wspolnoty i zyjac z dala od wielkich aglomeracji. Wiele moznaby tu pisac i wielu z was pewnie cos juz na ten temat slyszalo lub moze zapytac pana Googla, dlatego poprzestaniemy na tym czym dla nas bylo doswiadczenie spotkania z ta rodzinka. Na zdjeciu dom glowny, gdzie wspolnie przygotowuje sie posilki. Na gornym pietrze kilka miejsc na hamaki. Dookola dzungla, slonce, wilgotny upal i komary. Wszyscy, ktorzy tu mieszkaja ale tez przygodni przybysze sa bracmi I siostrami, jak w jednej wielkiej rodzinie.



Allí los visitantes son bienvenidos a quedarse unos días y la filosofía es: 'da un poco más de lo que recibes'. Esta frase tan simple mejoraría mucho el mundo si más gente la aplicara
Mieszkanie w dzungli nie jest latwe. Wiele jest prac w domu i kolo domu. Arnaud wycina drzewa I krzaczyska, zeby troche rozjasnic teren.

La vida en comunidad transcurre principalmente en esta maloka (construcción de madera circular) donde preparamos juntos las verduras, frutas y cereales que después comemos todos en círculo compartiendo

Kuchnia z lotu ptaka albo raczej komara grasujacego na gornym pietrze przy naszych hamakach, czekajacego az otworzymy moskitiery i wpuscimy go do srodka niezauwazonego.


Allí nos encontramos con 3paisanos: Vanessa, Cristina y Fermín que viajan junto con Emilio, natural de Pucallpa, en Perú
Wraz z Marion i Vanesa przygotowujemy plansze o produktach i zasadach zdrowego odzywiania prererowanych w tutejszej kuchni.


Es nuestra primera vez en una comunidad hippie y eso conlleva no saber muchas cosas. Aneta colabora con Marion y Vanessa para escribir como funcionan las cosas aqui


Lista zasad jest dluga ale i potrzebna, aby wszscy stali bywalcy jak i przygodni wedrowcy wiedzieli ktore produkty sa tu preferowane. W Rainbow Familly nie jje sie miesa, unika sie kupowania w marketach produktow przetworzonych i wszelkich sztucznych, preferuje sie owoce lokalne i sezonowe, wszelkiego rodzaju kasze, mleko z soi, chleb pieczony samodzielnie, warzywa. Jak glosi naglowek naszej planszy, kuchnia jest lekarstwem. Znajomosc tego, co dobre dla zdrowia, ktore produkty z czym i jak laczyc i w jakiej kolejnosci spozywac, czego organizm nie potrzebuje, co na co wplywa...wszystko to wystarczy, aby zachowac dobra forme i nie dawac sie chorobom.


Działalność rodziny tęczy jest finansowana z datków składanych do "Magicznego Kapelusza. Kazdy daje ile moze i co moze, jedni pieniadze, inni prace, umiejetnosci..


Marion, dziewczyna Arnaud, o artystycznej duszy. Dzieki specjalnym cwiczeniom jogi, na oczy, odkrywa z radoscia, ze moze lepiej widziec i bierze sie za malowanie

Wspolne przygotowywanie posilkow jest bardzo przyjemne. Uczymy sie jedni od drugich, co jest dobre dla zdrowia, jak przyrzadzac nowe potrawy.. Nie jest latwo tworzyc wspolnote, kiedy pochodzimy z roznych krajow, kultur, mamy rozne zwyczaje, jestesmy mniej lub bardziej obeznani i zaangaziowani. Jedni sa bardziej radykalni, inni mniej. Nam brakuje cukru, czekolady, kawy...ciastek...piwka...
Fermín y Cristina moliendo grano de maíz y preparando tofu con habas de soja

Fermin uczy nas jak przyrzadzac mleko z soi... Dzien wczesniej moczy ziarna soi w wodzie, potem je mieli, gotuje, odsacza, ponownie mieli i tak mamy super mleko, duzo zdrowsze niz krowie i zawierajace duzo wiecej protein.


owoce lokalne...

Vanessa, la chica de la sonrisa permanente
Szalona Vanesa, wiecznie pogodna, energiczna, bardzo mila.

Aneta y Cristina cortando carambolas, una fruta ácida, riquísima
Z Cristina przygotowujemy salatke z gwiazdy...tutejszego kwaskowatego owocu. Dowiaduje sie ze nie powinno sie laczyc owocow kwasnych ze slodkimi i ze owoce lepiej jesc przed posilkami, zaczynajac od tych kwasnych, poniewaz dluzej sie fermentuja.

preparamos la comida, deliciosa comida vegetariana

Dlugo trwaja przygotowywania posilkow dla calej gromadki. Czasem nie moge sie juz doczekac, zwlaszcza sniadan..Czesiek konczy przygotowywac ostatnia salatke do naszego super zdrowego obiadu.


Arnaud, zalozyciel wspolnoty, skrobiacy juke(maniok, tutejszy rodzaj kartofla ;) z dzialki za domem. Dazeniem Tefczowej Rodzinki jest samodzielnie utrzymywanie sie, bez dotacji, bez handlu, bez pomocy z zewnatrz. Nie jest to jednak takie latwe. Inna zasada jest to ze nikt sie tu nie krepuje w chodzeniu nago.

es un placer bañarse en el río, desnudo, sin prisas, ni miedos ni verguenzas
Lazienka...skad rowniez bierzemy wode do gotowania. Nie uzywa sie tu innych rzeczy niż naturalne, w lazience zabronione sa szampony czy mydla. Myje sie wiec woda...a naczynia popiołem, który jest gromadzony już podczas gotowania na ogniu. Na zdjeciu Czesiek tuz przed skokiem...w spodenkach...niewidzialnych...albo raczej bardzo widzialnych ;)


deyan, de Serbia lleva aquí unos meses y se está construyendo una casa con la ayuda de los trabajadores locales
Tymczasem Dejan (Serbia) ostrzy maczete, bez ktorej w dzungli nie mozna sie obejsc. Dejan jest jednym ze stalych mieszkancow. Buduje teraz dom. Wymaga to bardzo ciezkiej pracy w spiekocie i wsrod nieublagalnych komarow. Ale Dejan jest bardzo wytrwaly. Chce sie nauczyc, jest bardzo radykalny, wie czego chce. Ma charakter lidera, z ciekawoscia wysluchuje uwag na temat wspolnoty i rozmysla nad tym jak moznaby ja ulepszyc, jak sprawic by dobrze funkcjonowala. „Jesli kazdy da odrobine wiecej niz bierze, to juz bedzie wspaniale” – twierdzi. Takie to proste i oczywiste, a czasem jak trudne w codziennym zyciu. Jak wszedzie, taki i tu mozna spotkac „czarne owce”, takich, co niewiele od siebie daja, co wprowadzaja zamieszanie czy demotywuja pozostalych.



La selva; mundo de los mosquitos; ellos son los que nos echan; ganan la batalla y después de 4días dejamos la comunidad para dirigirnos a Iquitos. Con 400.000 habitantes es la mayor ciudad del mundo no accesible por carretera. El zumbido de los mosquitos, de los grillos y las ranas o de la guitarra y las canciones se transforma sin ninguna armonía ni delicadeza en el rugido de motores, de tiendas, de gente vociferando.

Y es ese ir y venir entre mundos tan diferentes el que me descoloca

Y mi cuerpo al mismo tiempo grita; también está un poco perdido después de estos días de vegetarianismo un poco ascético


Así pasé los 3 días en Iquitos, intentando disfrutar el momento y al mismo tiempo con ganas de partir, de ir a Colombia y sentir ese hormigueo de descubrir un nuevo país



Iquitos tuvo su apogeo en tiempos del caucho; ello provocó a su vez delirios de grandeza tales como la Casa de hierro, en la plaza de armas, traida pieza a pieza desde París y diseñada por Eiffel. A su vez mucha gente acudío a la llamada del caucho en busca de trabajo y se estableció a orillas del río
Maikel, 12sto letni przewodnik po Belen, plywajacym miescie. Zagadal nas na targu, jak wielu innych. Poczatkowo mielismy wynajac jego lodke na godzinke i sami powioslowac po okolicy, ale w koncu tak jakos naturalnie wyszlo (przewodnicy - dzieci sa bardzo sprytni), ze lodka miala motor a Maikel usiadl za jego sterem urzadzajac nam prawdziwa wyprawe w stylu : "wszystko to, co lubi bialy turysta":
Con los años se fue formando el barrio de Belén; precarias casas de madera levantadas del agua varios metros para absorver las crecidas y bajadas del río Amazonas
Domy na wodzie ze scianami lub bez...

En el único modo que tenemos de visitar el barrio, Mikael nos lleva en su lancha por Belén y visitamos su casa. No nos gusta cuando nos ven tan solo como euros con patas; y en iquitos se ven a menudo estas intenciones; al mismo tiempo hay chiquillos que llevan plata a casa gracias a nuestros bolsillos. Qué hacer?
Papás y 7hermanos. Todos viven bajo un mismo techo al que tan solo se accede por agua

Swoje 8mio osobowe rodzenstwo, mame, suczke i 8 malych pieskow, wnetrze domu, skladajace sie z jednego pomieszczenia i balkonu na tylach, obowiazkowy telewizor...Oczywiscie moglismy robic zdjecia, bo wiadomo, ze kazdy turysta chce zdjecie...Czulismy sie glupio wiedzac, ze cala ta szopka jest po prostu ich sposobem zarabiania na zycie, ze sa mili, grzecznie odpowiadaja na pytania i pozuja nam jak malpki, bo potrzebne sa im nasze pieniadze; ze nie jest to prawdziwe spotkanie ...


Maikel pokazuje nam tez ogromne nenufary, plywajace "talerze", ktore moga osiagac srednice nawet 7 metrow i utrzymalyby doroslego czlowieka, nie zatapiajac sie. Na zdjeciu lisc od spodu i jego zadziwiajaca konstrukcja.

Los nenúfares gigantes crecen en estas aguas. Los más grandes llegan a los 7m de diámetro y pueden soportar el peso de niños

Nenufary w pelni rozwiniete... Znajdujemy je za domem jednego z sasiadow naszego malego przewodnika. Potem, kiedy mijamy jego dom Mikael proponuje, zeby mu dac pare soli. Tu wszyscy kolaboruja. Myslac o licznym rodzenstwie naszego amigo, mowimy, ze wolimy dac jemu a nie sasiadowi. Slyszymy jednak jak szepcze do sasiada, ze da mu jego dzialke jak bedzie wracal..


En la otra banda de la ciudad vamos a visitar un mariposario. Esta mujer austríaca de la foto lleva 30años en Perú y junto a las mariposas tiene otros animales, en su mayoría rescatados de cazadores ilegales o del mismo mercado de Belén. El tráfico de animales es muy común en esta zona y el gobierno hace muy poco para evitarlos.
Pilpintuwasi, motylolandia, rodzaj zoo w okolicach Iquitos. Obok motyli mieszkaja tu roznego rodzaju malpki, wielkie szczury, papugi; jest tapir i jaguar...Osrodek prowadzi kobitka z Austri (albo Australii?)..bardzo waleczna obronczyni zwierzat. Dowiadujemy sie ze motyle zyja bardzo krotko, niektore nawet kilka dni albo godzin.


Malpka kapucynka, z odzysku. Niezbyt dobrze wychowana (przez czlowieka), bo specjalizuje sie w zlodziejstwie kieszonkowym. Potrafi bardzo szybko i zwinnie wyciagnac cokolwiek z kieszeni bogu ducha winnego turysty, np. mape, ktora teraz uwaznie studiuje.


Las mariposas son increiblemente bellas y la visita vale la pena. Las intenciones son admirables pero los pricipios radicales nublan a veces la vista. El odio de la propietaria contra los cazadores se hizo extensible en ella a la raza humana (aneta escribió en el dibujo una frase literal suya)
Na koniec ogladamy wielkiego jaguara, ktorego utrzymanie bardzo duzo kosztuje. Samo jedzenie (czerwone mieso) to 300 dolarow miesiecznie! "Kiedy uwalniam jaguara nie obchodzi mnie, ze moze zabic czlowieka; interesuje mnie tylko zeby nikt mojego jaguara nie skrzywdzil"-podsumowuje kobieta prowadzaca osrodek..."Czlowiek, Czlowiek...to brzmi dumnie przy trumnie..." jak spiewa Maryla...

el mercado de Belén; el mercado donde se puede encontrar de todo

Targ Belen w Iquitos, najwiekszy targ w dzungli... Wszyscy ostrzegaja nas przed zlodziejami. Czesiek ryzykuje jednak i zabiera swoja kamere...Dzieki temu mamy dla was kilka ladnych fotek.


Targ jest jak niesamowity fresk. Rysujac od dolnej linii: walace sie po ziemi resztki jedzenia i smieci, wydlubane wielkie skorupy zolwia, kawalki konczyn krokodyla, gnijace owoce. Potem stragany : wszelkiego rodzaju produkty, zywe lub juz ugotowane albo w trakcie przyrzadzania i mnostwo ludzi. Od czasu do czasu dzieci, ktore towarzysza calymi dniami rodzicom. Te wieksze pomagaja handlowac a te zupelnie male spia na stolach miedzy towarami albo i pod stolami na dolnej polce, bo tam muchy mniej dokuczaja. Nad straganami ocean foliowych zadaszen zatknietych na patyku lub przywiazanych do straganu sasiada.


I w koncu w tle domy, a na nich wielkie gallinasos (czarne ptaszyska rodem z horrorow), ktore czekaja na popoludniowa uczte, kiedy juz rozejda sie ludzie.

entre medias, telas y cordones un cartel rezaba: 'dios es el propietario de este negocio'
Pasmanteria i pozdrawiajaca nas spokojnie pani. Na jej butiku napisane jest : Jezus jest panem tego sklepu. Nie ma sie co dziwic, ze pani jest zupelnie spokojna o swoje interesy ;)


cualquier rincón es bueno para cortase el pelo
Uliczny fryzjer...jest ich tu cale mnostwo. W Peru, kiedy ktos rozkreca interes, sasiedzi zaraz podpatruja i robia dokladnie to samo. Stad cale ulice fryzjerow, drukarni, sprzedawcow identycznych sokuw, takich samych wisiorkow itp.



Pani - Kwiat. Tak dlugo juz tu stoi, ze az sama zakwitla...

gambitas
Krewetkowa ukladanka...siedzenie na targu ma to do siebie, ze jest czas na przemyslenie dekoracji swojego stoiska...

A to juz prawdziwe dzielo sztuki...obraz z papryczek...okrutnie pikantnych...


mapacho, el tabaco de la selva. puro tabaco, sin todas las mierdas que le meten las tabacaleras occidentales. directo al pulmón como diría mi amigo Santi. 100mapachos vales 4soles (1€)
Targ w Belen jest rajem dla palaczy. Krecone na miejscu mapacho (papieroski) sa dobre i tanie (2zl. za 50 sztuk).


el rollo con tabaco puro, prensado, aún humedo

Tyton tez mozna kupic w takiej postaci...i samemu sobie formowac papieroski




la botica de la selva, llena de remedios, unguentos, raíces con licor, ayahuasca
A oto dzial z magicznymi napojami, korzeniami, sproszkowanymi roslinami, zapachami i lekami na wszystko. Nie sa to zadne proszki w pastylkach czy inne chemicznie przetworzone leki, ale naturalne rosliny lecznicze prosto z dzungli. Na jednym z takich stoisk kupujemy drobno pociete drewienka Palo Santo, ktore super pachna. Jakze nam sie przydadza do odswiezenia zapachow w tanich smierdzacych hotelikach albo w naszych plecakach z nieczesto czystymi ubraniami.


Uña de gato, na bole brzucha...

Aneta en la moto de Jorge, el propietario del hostal donde nos alojamos. Aneta le encantan las motos y quedó pendiente un paseo para nuestra próxima visita a Iquitos

Z Jorge, wlascicielem hotelu "Casa de Samantha" w Iquitos, na jego motorze, ktorym podrozuje po swiecie.



rumbo a Santa Rosa, la última ciudad del Perú, cambiamos el Eduardo V de días anteriores por el Gran Diego y con ello empeoran las condiciones a bordo. Las cucarachas campan a su anchas por cubierta; en cada parada el negro y espeso humo del motor invade todo y los olores de los baños nos visitan de vez en cuando. En el resto de tiempo me inmerso en la lectura de 'La peste' (que apropiado) de Albert Camus

A to juz na statku, opuszczajac Iquitos i udajac sie do Santa Rosa, gdzie przekraczamy potrojna granice (Peru - Kolumbia - Brazylia). Na pokladzie 2 zolnierzy dziarsko stojacych caly dzien przy barierce na piekacym sloncu. Wszyscy mqaja hamaki, ale oni nie. Na na ich koszulkach napis: Comando. Solo para hombres decididos (Komandosi. Tylko dla zdecydowanych).




Aneta dibuja al chiquillo atrapado en su hamaca

Moj sasiad z pokladu, 6cioletni Salvador, zlapany w siatke swojego hamaka.




incluso en los pueblos, accesibles tan solo por barco, en medio de la nada, encontramos la publicidad electoral, la nota de color en estos pueblos de madera y paja
Po drodze mijamy wsie i zatrzymujemy sie prawie w kazdej, przez co podroz bardzo sie dluzy..We wsiach rosna oto takie domy...z waskimi chodnikami z jednej listewki zawieszonej nad woda...

4 comentarios:

  1. Hola aventureros, se nota en tus anotaciones que tienes un poco de caos mental, supongo que debe ser normal y el cambio de alimentación también debe influir. gracias Aneta por las fotos y los dibujos cada vez más impresionantes.Animos y un nuevo país os espera.petons i abraçades mil.Donar una mica més del que tu rebs, una bona veritat.

    ResponderEliminar
  2. No desisteixis. A mi ja em costa imaginar tota la barreja de emocions i situacions que deveu viure, i la manera de portar-les...imagina't a vosaltres.
    Però estiguis fet un lio o no, segueixau disfrutant com fins ara. Us esperen tantes coses...
    petonets als 2!

    ResponderEliminar
  3. Cuando viajas son tantas las cosas y sensaciones nuevas que un dia vale por tres y una semana por un mes; además sabas que quizas no vas a volver a ese lugar y todos los sentidos se utilizan al 100% ,todo eso es AGOTADOR Y más todavia si sientes , como tu, que tantas cosas podrian mejorar por alli si aqui actuaramos de otro modo. APRENDER todo lo que podais y ENSEÑAR mas si podeis, como dicen en la comunidad hippi, pero sin perder el rumbo: "RODA MON I TORNA AL BORN". Molts, molts petons per al dos

    ResponderEliminar
  4. Hola Francesc! Sóc el Fede del despatx. De tant en tant busco els teus correus i em dedico una estona a llegir el blog. És molt xulo i tant les teves fotos com els dibuixos de l'Aneta són una finestra plena de colors i vides llunyanes. Gràcies. Quan et trobis agobiat pensa quina bona oportunitat de coneixer els teus propis límits, això sempre ens fa més humans. Seguiu gaudint! Envia-li un petó a l'Aneta.

    ResponderEliminar